Rozdział 2
Dulce - mojej kochanej siostrzyczce , którą strasznie kocham ;***;3
" Y no digas nada Todo esta en calma"
Dulce - mojej kochanej siostrzyczce , którą strasznie kocham ;***;3
" Y no digas nada Todo esta en calma"
Stali tak jeszcze przez chwilę patrząc na siebie wyczekująco, obydwoje oczekiwali odpowiedzi na to samo pytanie "Co ty tutaj robisz?". Patrząc z boku jednak to Verdas wyglądał na bardziej zdenerwowanego i wściekłego, w końcu zobaczył swoją jeszcze żonę w klubie i to z innym mężczyzną.
- Mogę wiedzieć co tutaj robisz i z tym - Spytał pokazując rękami na hiszpana i szukając odpowiedniego słowa aby go opisać - Idiotą? - Dokończył w końcu uznając to słowo za odpowiednie.
- Nie, nie możesz wiedzieć i nie nazywaj go tak jasne? - Brunetka podniosła głos i uniosła palec wskazujący jakby to miało dać do zrozumienia Leonowi, że nie powinien się tak zachowywać.
- Oh wybacz, użyłem złego słowa kochanie - Poprawił się, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech - Żądam wyjaśnień i wiesz co? uprzedzam twoją odpowiedź - Kontynuował, pełen dumy i pewności siebie co chwilę mrożąc spojrzeniem Diego, który również odwdzięczał się mu tym samym - Tak, mam prawo wiedzieć, bo jestem twoim mężem - Zaznaczył ostatnie słowo i skrzyżował ręce na piersi.
- Już nie długo, bierzecie rozwód pamiętasz? - Teraz to Hernandez wkroczył do akcji. Violetta chwyciła go za ręke aby nie posunął się dalej, nie chciała żadnych sprzeczek, przyszła tutaj tylko dla dobra jej przyjaciółki, która również gdzieś znikła, a tymczasem spotyka swojego męża, a jakby tego było mało, dobrze go znała, wiedziała, że gdy jej partner go wkurzy może wywołać awanturę, a tego nie chciała.
- Przepraszam? pozwolił ci się ktoś odezwać? Nie wydaje mi się, więc z łaski swojej odsuń się od mojej kobiety, bo właśnie mam ochotę z nią zatańczyć - Potraktował go łagodniej ale jego głos nadal był sarkastyczny i pełen gniewu. Wyrwał Violette z uścisku Hiszpana i pociągnął ją prosto na środek parkietu. Kobieta, posłała jedynie przepraszający wzrok w stronę Diego i prosiła go aby odpuścił a ona się tym zajmie.
- Nie zachowuj się tak, czemu mi to robisz? - Odparła zdesperowana i pełna wyrzutów brunetka.
- Mógłbym zapytać cię o to samo. Wciąż jestem twoim mężem i dopóki nim jestem - Przerwał na chwilę obracając ją wokół swojej osi i uśmiechnął się lekko na myśl, że zawsze nim będzie - Nie pozwolę na to abyś była z innym mężczyzną - Wyszeptał jej prosto do ucha odgarniając tym samym kosmyk jej włosów. Violetta wzięła głęboki wdech i odwróciła się w jego stronę, przypomniał się jej ich pierwszy taniec w Liceum, kiedy to Leon uwolnił ją z uścisku natrętnego kolegi, od tego momentu każdą chwilę spędzali razem. To nie tak, ze go nie kochała, bo kochała najbardziej na świecie i może właśnie dlatego nie mogła wybaczyć mu zdrady, której była pewna mimo iż on przysięgał i dawał słowo, że tego nie zrobił.
- Wystarczy - Chwyciła jego dłonie z swojej talii i odłożyła je na swoje miejsce. - Potańczyłeś ze mną, ośmieszyłeś mnie przed Diego i prawdopodobnie zniszczyłeś po raz kolejny wszystko - Odparła a w jej głosie słyszalną było chrypkę, która świadczyła o tym, że jest jej ciężko i za chwilę z jej oczu wypłyną łzy.
- Nie odchodź do niego Violetto - Chwycił ją za rękę - Nie możesz tego zrobić - Odparł zbliżając się do ust swojej małżonki, ona przymknęła oczy i pozwoliła jednej kropli wypłynąć.
- To patrz - Odparła przejeżdżając po jego policzku i kierując się w stronę Hernandeza, który z wściekłością i piekielną zazdrością przyglądał się całej scence.
Nie przerywając pocałunków dotarli do pokoju, znajdującego się wewnątrz budynku. Przerwali na chwilę robiąc oddech, mężczyzna otworzył drzwi, wszedł do zaciemnionego pomieszczenia i pociągnął za dłoń swoją towarzyszkę zamykając przy tym samym drzwi. Stanęli na przeciwko siebie, on zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, sprawiając, że poczerwieniała, uśmiechnął się widząc jak się zawstydziła i wpił się w jej malinowe usta, które były zbyt dużą pokusą. Zsunął jej ramiączko z opalonych ramion i uśmiechnął się w pocałunku przypominając sobie gdy poruszała się na scenie i jej opadające dwa ramiączka. Blondynka zarzuciła dłonie na jego kark i zaplatała palec wokół jego włosów, miał takie delikatne włosy, że aż chciało się je dotykać. Pocałunki stawały się bardziej namiętne a ich ciała spragnione siebie. Zrzuciła z niego kurtkę, która wylądowała gdzieś pomiędzy łóżkiem a szafką, ale nie to się teraz liczyło. Powoli przesuwał swoje dłonie z ud na plecy i rozsunął zamek, który kilkanaście minut temu zasuwał i zsunął z niej jasną sukienkę, która znajdowała się gdzieś w kącie pomieszczenia. Przystanął na chwilę napawając się jej widokiem, była piękna, nie widział piękniejszej.
- Jesteś - Odparł skradając jej pocałunki na szyi - Piękna - kolejny pocałunek, kolejny uśmiech na jej twarzy.
Po chwili byli już tylko oni, przez chwilę zapomnieli o tym co powinni, a robili to co chcieli, to czego pragnęli, bez zasad, regułek. Nigdy nie chciała aby ta chwila nastąpiła, nie lubiła tego co robi, robiła wszystko aby temu zapobiec a tymczasem ląduje dobrowolnie w łóżku z obcym facetem. Nie wiedziała co będzie jutro i jakie będą tego konsekwencje, wiedziała jedynie, że jeśli teraz tego nie zrobi będzie żałować do końca życia. On po raz pierwszy od dłuższego czasu czuje i robi coś na co miał ochotę od dawna, robi coś zakazanego i to go tak ciągnie, a może to urocza blond włosa piękność?
Obudziło go ciche a jednak słyszalne skrzypienie łóżka, niemrawo otworzył oczy, podparł się na łokciach i przypatrywał się swojej towarzyszce, która właśnie zawinęła się kawałkiem pościeli i poszukiwała swoich rzeczy, które mogły znajdować się wszędzie, tylko nie tam gdzie powinny. Obserwował jak spina swoje loki w wysokiego koka, uśmiechnął się na samo wspomnienie tego co wydarzyło się kilka godzin temu. Była odwrócona do niego tyłem ale zauważył jej rozgrzane policzki i błysk w oczach, czekał na odpowiedni moment, nie mógł się teraz zdradzić, mogłaby go uznać za niezrównoważonego, a wolał na nią popatrzeć w spokoju.
Przymknął oczy udając, że wciąż śpi, dziewczyna wstała na równe nogi wciąż okryta atłasową pościelą, nachyliła się nad brunetem i złożyła na jego policzku delikatnego całusa, on jednak zaskoczył blondynkę i za nim zdążyła odsunąć swoje wargi przyssał się do jej ust, które tak mu się spodobały i zaczął ją całować, nie dbał o godzinę o to, że czeka na niego żona i za pewne Leon, dbał jedynie o to co dzieje się teraz, o ten pocałunek, nie mógł pozwolić aby był on ostatnim.
- Myślałam, że śpisz - Odparła jego usta od swoich robiąc głęboki wdech - Obudziłam cię? - Przewrócił ją tak, że leżała tuż pod nim, delikatnie usadowił swoje ciało nad jej obserwując jej każdy ruch.
- To akurat teraz nie jest ważne - Kontynuował przybliżając się do jej ucha i delikatnie ucałował jej kość policzkową. Przymknęła na chwilę oczy rozkoszując się magią tej chwili, wiedziała, że nie może tego robić, że źle się zachowuje, tym bardziej, że zauważyła u niego obrączkę. Natychmiast się otrząsnęła i wyrwała się spod niego latając po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu swojej bielizny.
- Na mnie już czas - Odparła odwracając się tyłem do niego i wciągając koronkowe majtki, mimo iż go nie widziała, czuła swój wzrok na nim co przyczyniło się do powstania na jej twarzy wypieków.
- Wychodzisz już?- Spytał okrywając biodra pościelą i zmierzając w jej kierunku.
- Tak, spieszę się i ty też powinieneś - Odparła zakładając szelki od czarnego stanika.
- Nie musisz się tak kryć, widziałem cie, nie masz czego ukrywać - zrzucił z niej materiał i zapiął stanik odwracając ją w swoją stronę. Ludmila popatrzyła na niego z zdziwieniem i lekkim strachem w oczach, przełknęła głośno ślinę. - Tak podobasz mi się o wiele bardziej - Mruknął wciąż trzymając ją blisko siebie.
- Tak, super ale naprawdę się spieszę - Zaczęła błagalnym tonem.
- Puszczę cię jeśli dasz mi do siebie kontakt - Postawił warunek na co ona głośno odetchnęła.
- To nie powinno się wydarzyć, ja taka nie jestem - Odepchnęła go od siebie kierując się w stronę drzwi. - Zapomnijmy o tym - Dodała zamykając za sobą drzwi.
Nic nie odpowiedział, stał na środku pokoju, dopiero gdy dotarło do niego, że został tutaj sam, bez blondwłosej piękności, wiedział, że musi wrócić do rzeczywistości, wrócić do Chiary, wytłumaczyć, jednak nie miał na to najmniejszej ochoty, chciał jedynie dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej dziewczynie.
- Odnajdę cię - Powiedział sam do siebie i przytkał do ust srebrny łańcuszek w kształcie litery "L", który podniósł z ziemi, pachniał nią, czuł ją przy sobie.
Wszedł do ogromnej rezydencji swojego brata, swoją walizkę rzucił gdzieś w kąt. Nie powiadomił go o swoim tymczasowym powrocie, wolał go nie uprzedzać bo mógłby go wyrzucić na zbity pysk dowiadując się o kolejnym zawieszeniu. Chciał go poinformować osobiście, wiedział, że może nie będzie skakał z radości ale był przygotowany na wszystko. Wszedł do salonu gdzie starszy Verdas jadł śniadanie i czytał jakieś czasopismo, ściągnął kurtkę i odłożył ją na sofę.
- Dzień dobry braciszku - Usiadł na eleganckiej kanapie i rozłożył nogi na szklanym stoliku. Szatyn jak na odstrzał wstał na równe nogi, odłożył gazetę i podszedł do brata.
- Co ty tutaj robisz? Jeśli wyrzucili cie z uniwersytetu to nie masz tu czego szukać - Syknął ściągając jego nogi ze stolika - I weź te nogi, nie jesteś u siebie.
- Wyluzuj, nie spinaj się tak, to tylko kilku dniowe zawieszenie - Odparł bez większego stresu co jeszcze bardziej denerwowało Leona, zawsze musiał bawić się w jego niańkę, robił za tego odpowiedzialnego a sam miał ogrom problemów których nie umiał naprawić.
- Jak długo?
- Cztery dni, już nie mogę się doczekać chwil spędzonych z tobą - Zaśmiał się klepiąc brata po ramieniu i zasiadając do wielkiego stołu.
- Nie myśl, że będziesz tu tak siedział i nic nie robił żerując na mnie - Syknął i ostrzegł go kończąc swoje śniadanie. Gosposia podała Sebastianowi śniadanie i zostawiła ich samych.
- Jak tam twoja Violetta? - Zaczął olewając jego poprzednie słowa, zawsze tak robił, gdy coś go nie interesowało, zmieniał temat, a dobrze wiedział, że temat żony nie jest ulubionym tematem jego brata.
- Możesz nie zmieniać tematu? Jesteś jak wrzód na dupie Sebastian, nie do zniesienia! - Krzyknął wstając na równe nogi, czuł się jak jego ojciec, nienawidził tego że musi martwić się o jego przyszłość.
- Co to za krzyki, co tu sie dzieje? - Do pomieszczenia wparował Federico dziwiąc się widokiem mężczyzny - Seba? - Spytał i podał mu dłoń na przywitanie, chłopak posłał mu cwaniacki uśmieszek i przywitał się z kumplem swojego brata.
- We własnej osobie, taki jak zawsze - Dodał dumnie.
- Ty to się już lepiej nie odzywaj, a ty - wskazał na Federico - Gdzie się podziewałeś? Twoja ukochana wydzwania do mnie co chwilę - Powiedział zdesperowany oczekując wyjaśnień, wciskając po raz kolejny czerwoną słuchawkę gdy na ekranie pojawiało się imię "Chiara"
- Dzwoniła? - Pokręcił głową włączając swój telefon.
- Mógłbyś przynajmniej odebrać - Upomniał go przyjaciel.
- Nie każdy jest takim pantoflarzem jak ty, chociaż nawet to cie zgubiło braciszku - Wtrącił się Sebastian, a po chwili oberwał widelcem od starszego Verdasa.
- Jakby pytała byłem u ciebie, za dużo wypiliśmy i zostałem tu na noc - Wytłumaczył i skierował wzrok na Sebe - Ciebie też się to tyczy - Chłopak przytaknął głową na znak, że pomoże i usadowił się wygodniej na krześle.
- A ta wersja dla nas jak wygląda? - Odparł zaciekawiony. Włoch zrzucił siebie kurtkę i opowiedział obu prawdziwą historię nie pomijając żadnych szczegółów.
- Chyba zostanę tu na dłużej - Skwitował Sebastian i rozłożył ręce na sofie.
- Nawet o tym nie myśl, skończysz te studia idioto! - Wrzasnął Leon - Tygrysie - Dał kuksańca brunetowi i zaczął swoją przemowę - To dlatego mi tak zniknąłeś - Stwierdził.
- Nie planowałem tego i o ile mi wiadomo ty pierwszy się ulotniłeś - Słusznie zauważył popijając łyk świeżej kawy.
- To sprawa nie na teraz, nie przy nim - Wskazał z obrzydzeniem na młodszego brata, jego wzrok mówił "I tak się dowiem" ale mimo to nic nie powiedział.
- Pierwszy raz widziałem tyle namiętności i piękna w tak delikatnej kobiecie - Kontynuował przypominając sobie jej usta, ciało i przyjemne uczucie gdy go dotykała. - Gdybyś ją zobaczył padł byś z zachwytu - Stwierdził wracając na ziemię. Nawet nie wiedział, jak bardzo blisko jest w tym co mówi, padł by ale ze zdziwienia, gdyby tylko wiedział, że kobieta, którą jest oczarowany jest przyjaciółką jego żony, na pewno wiele by to zmieniło.
- Wiesz przynajmniej jak ma na imię? - Bardzo istotny fakt jednak Włoch lekko się zakłopotał, popatrzył na obu mężczyzn i wyciągnął z kieszeni łańcuszek.
- Wiem, tyle, że jej imię zaczyna się na "L" zostawiła to - Pokazał na biżuterię i schował ją z powrotem na swoje miejsce.
- Brawo Federico, jesteś taki super, wiesz na jaką literę zaczyna się jej imię, Chiara byłaby dumna z twojego zachowania, tak sądzę - Odpowiedział ironicznie Sebastian patrząc na niego spod byka.
- Wylecisz stąd zaraz- Syknął mu Włoch.
- Zignoruj go - Uspokoił go Leon - Jak możesz nie wiedzieć jak ma na imię? Przepuściłeś taką okazję, nie wierze, że się kumplujemy - Dodał rozczarowany.
- Ej, ej nie przeginaj jasne? znajdę ją - Wytłumaczył mu.
- Jeśli Chiara Ci na to pozwoli, a coś mi się nie wydaje, żeby była zwolenniczką odnalezienia panny L - Odpowiedział Sebastian.
- Na co mam mu nie pozwolić? - W drzwiach stanęła średniego wzrostu brunetka, ubrana w ołówkową spódnicę, bokserkę i marynarkę. Jak na komendę, wszyscy trzej popatrzyli się w jej kierunku. Ona spoglądała i czekała na wyjaśnienia tylko od jednego, od swojego męża, który teraz nie znajdował się w najciekawszej sytuacji.
_____________________________________________________
Hermanita ciole wybacz ;c że takie żalowe coś ci dedykuje, ale działałam pod wpływem silnych leków, którym jest cholinex estra na gardło ;d.
Chciałam żeby był wyjątkowy bo dla Ciebie, ale widać co widać ;c NASZE REBELDZIAKI <3
Nuestro Amor siostrzyczko ;3.
Dzisiaj króciutko, ale następny bedzie dłuższy, będzie Lu, będzie Viola i nasi Meni : Fede, Lajon i Seba ;d
Nie wiem co tu napisać o tym rozdziale.
Kocham Was wszystkich i dziękuję za wyświetlenia i czytanie tej porąbanej historii, licze ze zostaniecie ze mną dłużej ;)
Kocham Was ;**
Maja.
- Nie, nie możesz wiedzieć i nie nazywaj go tak jasne? - Brunetka podniosła głos i uniosła palec wskazujący jakby to miało dać do zrozumienia Leonowi, że nie powinien się tak zachowywać.
- Oh wybacz, użyłem złego słowa kochanie - Poprawił się, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech - Żądam wyjaśnień i wiesz co? uprzedzam twoją odpowiedź - Kontynuował, pełen dumy i pewności siebie co chwilę mrożąc spojrzeniem Diego, który również odwdzięczał się mu tym samym - Tak, mam prawo wiedzieć, bo jestem twoim mężem - Zaznaczył ostatnie słowo i skrzyżował ręce na piersi.
- Już nie długo, bierzecie rozwód pamiętasz? - Teraz to Hernandez wkroczył do akcji. Violetta chwyciła go za ręke aby nie posunął się dalej, nie chciała żadnych sprzeczek, przyszła tutaj tylko dla dobra jej przyjaciółki, która również gdzieś znikła, a tymczasem spotyka swojego męża, a jakby tego było mało, dobrze go znała, wiedziała, że gdy jej partner go wkurzy może wywołać awanturę, a tego nie chciała.
- Przepraszam? pozwolił ci się ktoś odezwać? Nie wydaje mi się, więc z łaski swojej odsuń się od mojej kobiety, bo właśnie mam ochotę z nią zatańczyć - Potraktował go łagodniej ale jego głos nadal był sarkastyczny i pełen gniewu. Wyrwał Violette z uścisku Hiszpana i pociągnął ją prosto na środek parkietu. Kobieta, posłała jedynie przepraszający wzrok w stronę Diego i prosiła go aby odpuścił a ona się tym zajmie.
- Nie zachowuj się tak, czemu mi to robisz? - Odparła zdesperowana i pełna wyrzutów brunetka.
- Mógłbym zapytać cię o to samo. Wciąż jestem twoim mężem i dopóki nim jestem - Przerwał na chwilę obracając ją wokół swojej osi i uśmiechnął się lekko na myśl, że zawsze nim będzie - Nie pozwolę na to abyś była z innym mężczyzną - Wyszeptał jej prosto do ucha odgarniając tym samym kosmyk jej włosów. Violetta wzięła głęboki wdech i odwróciła się w jego stronę, przypomniał się jej ich pierwszy taniec w Liceum, kiedy to Leon uwolnił ją z uścisku natrętnego kolegi, od tego momentu każdą chwilę spędzali razem. To nie tak, ze go nie kochała, bo kochała najbardziej na świecie i może właśnie dlatego nie mogła wybaczyć mu zdrady, której była pewna mimo iż on przysięgał i dawał słowo, że tego nie zrobił.
- Wystarczy - Chwyciła jego dłonie z swojej talii i odłożyła je na swoje miejsce. - Potańczyłeś ze mną, ośmieszyłeś mnie przed Diego i prawdopodobnie zniszczyłeś po raz kolejny wszystko - Odparła a w jej głosie słyszalną było chrypkę, która świadczyła o tym, że jest jej ciężko i za chwilę z jej oczu wypłyną łzy.
- Nie odchodź do niego Violetto - Chwycił ją za rękę - Nie możesz tego zrobić - Odparł zbliżając się do ust swojej małżonki, ona przymknęła oczy i pozwoliła jednej kropli wypłynąć.
- To patrz - Odparła przejeżdżając po jego policzku i kierując się w stronę Hernandeza, który z wściekłością i piekielną zazdrością przyglądał się całej scence.
Nie przerywając pocałunków dotarli do pokoju, znajdującego się wewnątrz budynku. Przerwali na chwilę robiąc oddech, mężczyzna otworzył drzwi, wszedł do zaciemnionego pomieszczenia i pociągnął za dłoń swoją towarzyszkę zamykając przy tym samym drzwi. Stanęli na przeciwko siebie, on zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, sprawiając, że poczerwieniała, uśmiechnął się widząc jak się zawstydziła i wpił się w jej malinowe usta, które były zbyt dużą pokusą. Zsunął jej ramiączko z opalonych ramion i uśmiechnął się w pocałunku przypominając sobie gdy poruszała się na scenie i jej opadające dwa ramiączka. Blondynka zarzuciła dłonie na jego kark i zaplatała palec wokół jego włosów, miał takie delikatne włosy, że aż chciało się je dotykać. Pocałunki stawały się bardziej namiętne a ich ciała spragnione siebie. Zrzuciła z niego kurtkę, która wylądowała gdzieś pomiędzy łóżkiem a szafką, ale nie to się teraz liczyło. Powoli przesuwał swoje dłonie z ud na plecy i rozsunął zamek, który kilkanaście minut temu zasuwał i zsunął z niej jasną sukienkę, która znajdowała się gdzieś w kącie pomieszczenia. Przystanął na chwilę napawając się jej widokiem, była piękna, nie widział piękniejszej.
- Jesteś - Odparł skradając jej pocałunki na szyi - Piękna - kolejny pocałunek, kolejny uśmiech na jej twarzy.
Po chwili byli już tylko oni, przez chwilę zapomnieli o tym co powinni, a robili to co chcieli, to czego pragnęli, bez zasad, regułek. Nigdy nie chciała aby ta chwila nastąpiła, nie lubiła tego co robi, robiła wszystko aby temu zapobiec a tymczasem ląduje dobrowolnie w łóżku z obcym facetem. Nie wiedziała co będzie jutro i jakie będą tego konsekwencje, wiedziała jedynie, że jeśli teraz tego nie zrobi będzie żałować do końca życia. On po raz pierwszy od dłuższego czasu czuje i robi coś na co miał ochotę od dawna, robi coś zakazanego i to go tak ciągnie, a może to urocza blond włosa piękność?
Obudziło go ciche a jednak słyszalne skrzypienie łóżka, niemrawo otworzył oczy, podparł się na łokciach i przypatrywał się swojej towarzyszce, która właśnie zawinęła się kawałkiem pościeli i poszukiwała swoich rzeczy, które mogły znajdować się wszędzie, tylko nie tam gdzie powinny. Obserwował jak spina swoje loki w wysokiego koka, uśmiechnął się na samo wspomnienie tego co wydarzyło się kilka godzin temu. Była odwrócona do niego tyłem ale zauważył jej rozgrzane policzki i błysk w oczach, czekał na odpowiedni moment, nie mógł się teraz zdradzić, mogłaby go uznać za niezrównoważonego, a wolał na nią popatrzeć w spokoju.
Przymknął oczy udając, że wciąż śpi, dziewczyna wstała na równe nogi wciąż okryta atłasową pościelą, nachyliła się nad brunetem i złożyła na jego policzku delikatnego całusa, on jednak zaskoczył blondynkę i za nim zdążyła odsunąć swoje wargi przyssał się do jej ust, które tak mu się spodobały i zaczął ją całować, nie dbał o godzinę o to, że czeka na niego żona i za pewne Leon, dbał jedynie o to co dzieje się teraz, o ten pocałunek, nie mógł pozwolić aby był on ostatnim.
- Myślałam, że śpisz - Odparła jego usta od swoich robiąc głęboki wdech - Obudziłam cię? - Przewrócił ją tak, że leżała tuż pod nim, delikatnie usadowił swoje ciało nad jej obserwując jej każdy ruch.
- To akurat teraz nie jest ważne - Kontynuował przybliżając się do jej ucha i delikatnie ucałował jej kość policzkową. Przymknęła na chwilę oczy rozkoszując się magią tej chwili, wiedziała, że nie może tego robić, że źle się zachowuje, tym bardziej, że zauważyła u niego obrączkę. Natychmiast się otrząsnęła i wyrwała się spod niego latając po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu swojej bielizny.
- Na mnie już czas - Odparła odwracając się tyłem do niego i wciągając koronkowe majtki, mimo iż go nie widziała, czuła swój wzrok na nim co przyczyniło się do powstania na jej twarzy wypieków.
- Wychodzisz już?- Spytał okrywając biodra pościelą i zmierzając w jej kierunku.
- Tak, spieszę się i ty też powinieneś - Odparła zakładając szelki od czarnego stanika.
- Nie musisz się tak kryć, widziałem cie, nie masz czego ukrywać - zrzucił z niej materiał i zapiął stanik odwracając ją w swoją stronę. Ludmila popatrzyła na niego z zdziwieniem i lekkim strachem w oczach, przełknęła głośno ślinę. - Tak podobasz mi się o wiele bardziej - Mruknął wciąż trzymając ją blisko siebie.
- Tak, super ale naprawdę się spieszę - Zaczęła błagalnym tonem.
- Puszczę cię jeśli dasz mi do siebie kontakt - Postawił warunek na co ona głośno odetchnęła.
- To nie powinno się wydarzyć, ja taka nie jestem - Odepchnęła go od siebie kierując się w stronę drzwi. - Zapomnijmy o tym - Dodała zamykając za sobą drzwi.
Nic nie odpowiedział, stał na środku pokoju, dopiero gdy dotarło do niego, że został tutaj sam, bez blondwłosej piękności, wiedział, że musi wrócić do rzeczywistości, wrócić do Chiary, wytłumaczyć, jednak nie miał na to najmniejszej ochoty, chciał jedynie dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej dziewczynie.
- Odnajdę cię - Powiedział sam do siebie i przytkał do ust srebrny łańcuszek w kształcie litery "L", który podniósł z ziemi, pachniał nią, czuł ją przy sobie.
Wszedł do ogromnej rezydencji swojego brata, swoją walizkę rzucił gdzieś w kąt. Nie powiadomił go o swoim tymczasowym powrocie, wolał go nie uprzedzać bo mógłby go wyrzucić na zbity pysk dowiadując się o kolejnym zawieszeniu. Chciał go poinformować osobiście, wiedział, że może nie będzie skakał z radości ale był przygotowany na wszystko. Wszedł do salonu gdzie starszy Verdas jadł śniadanie i czytał jakieś czasopismo, ściągnął kurtkę i odłożył ją na sofę.
- Dzień dobry braciszku - Usiadł na eleganckiej kanapie i rozłożył nogi na szklanym stoliku. Szatyn jak na odstrzał wstał na równe nogi, odłożył gazetę i podszedł do brata.
- Co ty tutaj robisz? Jeśli wyrzucili cie z uniwersytetu to nie masz tu czego szukać - Syknął ściągając jego nogi ze stolika - I weź te nogi, nie jesteś u siebie.
- Wyluzuj, nie spinaj się tak, to tylko kilku dniowe zawieszenie - Odparł bez większego stresu co jeszcze bardziej denerwowało Leona, zawsze musiał bawić się w jego niańkę, robił za tego odpowiedzialnego a sam miał ogrom problemów których nie umiał naprawić.
- Jak długo?
- Cztery dni, już nie mogę się doczekać chwil spędzonych z tobą - Zaśmiał się klepiąc brata po ramieniu i zasiadając do wielkiego stołu.
- Nie myśl, że będziesz tu tak siedział i nic nie robił żerując na mnie - Syknął i ostrzegł go kończąc swoje śniadanie. Gosposia podała Sebastianowi śniadanie i zostawiła ich samych.
- Jak tam twoja Violetta? - Zaczął olewając jego poprzednie słowa, zawsze tak robił, gdy coś go nie interesowało, zmieniał temat, a dobrze wiedział, że temat żony nie jest ulubionym tematem jego brata.
- Możesz nie zmieniać tematu? Jesteś jak wrzód na dupie Sebastian, nie do zniesienia! - Krzyknął wstając na równe nogi, czuł się jak jego ojciec, nienawidził tego że musi martwić się o jego przyszłość.
- Co to za krzyki, co tu sie dzieje? - Do pomieszczenia wparował Federico dziwiąc się widokiem mężczyzny - Seba? - Spytał i podał mu dłoń na przywitanie, chłopak posłał mu cwaniacki uśmieszek i przywitał się z kumplem swojego brata.
- We własnej osobie, taki jak zawsze - Dodał dumnie.
- Ty to się już lepiej nie odzywaj, a ty - wskazał na Federico - Gdzie się podziewałeś? Twoja ukochana wydzwania do mnie co chwilę - Powiedział zdesperowany oczekując wyjaśnień, wciskając po raz kolejny czerwoną słuchawkę gdy na ekranie pojawiało się imię "Chiara"
- Dzwoniła? - Pokręcił głową włączając swój telefon.
- Mógłbyś przynajmniej odebrać - Upomniał go przyjaciel.
- Nie każdy jest takim pantoflarzem jak ty, chociaż nawet to cie zgubiło braciszku - Wtrącił się Sebastian, a po chwili oberwał widelcem od starszego Verdasa.
- Jakby pytała byłem u ciebie, za dużo wypiliśmy i zostałem tu na noc - Wytłumaczył i skierował wzrok na Sebe - Ciebie też się to tyczy - Chłopak przytaknął głową na znak, że pomoże i usadowił się wygodniej na krześle.
- A ta wersja dla nas jak wygląda? - Odparł zaciekawiony. Włoch zrzucił siebie kurtkę i opowiedział obu prawdziwą historię nie pomijając żadnych szczegółów.
- Chyba zostanę tu na dłużej - Skwitował Sebastian i rozłożył ręce na sofie.
- Nawet o tym nie myśl, skończysz te studia idioto! - Wrzasnął Leon - Tygrysie - Dał kuksańca brunetowi i zaczął swoją przemowę - To dlatego mi tak zniknąłeś - Stwierdził.
- Nie planowałem tego i o ile mi wiadomo ty pierwszy się ulotniłeś - Słusznie zauważył popijając łyk świeżej kawy.
- To sprawa nie na teraz, nie przy nim - Wskazał z obrzydzeniem na młodszego brata, jego wzrok mówił "I tak się dowiem" ale mimo to nic nie powiedział.
- Pierwszy raz widziałem tyle namiętności i piękna w tak delikatnej kobiecie - Kontynuował przypominając sobie jej usta, ciało i przyjemne uczucie gdy go dotykała. - Gdybyś ją zobaczył padł byś z zachwytu - Stwierdził wracając na ziemię. Nawet nie wiedział, jak bardzo blisko jest w tym co mówi, padł by ale ze zdziwienia, gdyby tylko wiedział, że kobieta, którą jest oczarowany jest przyjaciółką jego żony, na pewno wiele by to zmieniło.
- Wiesz przynajmniej jak ma na imię? - Bardzo istotny fakt jednak Włoch lekko się zakłopotał, popatrzył na obu mężczyzn i wyciągnął z kieszeni łańcuszek.
- Wiem, tyle, że jej imię zaczyna się na "L" zostawiła to - Pokazał na biżuterię i schował ją z powrotem na swoje miejsce.
- Brawo Federico, jesteś taki super, wiesz na jaką literę zaczyna się jej imię, Chiara byłaby dumna z twojego zachowania, tak sądzę - Odpowiedział ironicznie Sebastian patrząc na niego spod byka.
- Wylecisz stąd zaraz- Syknął mu Włoch.
- Zignoruj go - Uspokoił go Leon - Jak możesz nie wiedzieć jak ma na imię? Przepuściłeś taką okazję, nie wierze, że się kumplujemy - Dodał rozczarowany.
- Ej, ej nie przeginaj jasne? znajdę ją - Wytłumaczył mu.
- Jeśli Chiara Ci na to pozwoli, a coś mi się nie wydaje, żeby była zwolenniczką odnalezienia panny L - Odpowiedział Sebastian.
- Na co mam mu nie pozwolić? - W drzwiach stanęła średniego wzrostu brunetka, ubrana w ołówkową spódnicę, bokserkę i marynarkę. Jak na komendę, wszyscy trzej popatrzyli się w jej kierunku. Ona spoglądała i czekała na wyjaśnienia tylko od jednego, od swojego męża, który teraz nie znajdował się w najciekawszej sytuacji.
_____________________________________________________
Hermanita ciole wybacz ;c że takie żalowe coś ci dedykuje, ale działałam pod wpływem silnych leków, którym jest cholinex estra na gardło ;d.
Chciałam żeby był wyjątkowy bo dla Ciebie, ale widać co widać ;c NASZE REBELDZIAKI <3
Nuestro Amor siostrzyczko ;3.
Dzisiaj króciutko, ale następny bedzie dłuższy, będzie Lu, będzie Viola i nasi Meni : Fede, Lajon i Seba ;d
Nie wiem co tu napisać o tym rozdziale.
Kocham Was wszystkich i dziękuję za wyświetlenia i czytanie tej porąbanej historii, licze ze zostaniecie ze mną dłużej ;)
Kocham Was ;**
Maja.