środa, 11 lutego 2015

Rozdział 5 - Fałszywe emocje.


Rozdział 5





" Jamas podré remplazar tu amor,
Ni repetir lo que logramos en Ti "

Życiu, bo płata figle



- Zadałem Wam proste pytanie - Powtórzył, z jego oczu buchała nienawiść z pewnością zabił by pół Buenos Aires gdyby tylko to było możliwe.
- Nie krzycz na nią! Miej trochę szacunku do kobiet - Upomniał go León i stanął obok Camili, wiedział, że Sebastian jej nie uderzy, nie posunie się do tego, ale w razie gdyby miał w niego czymś rzucić a nie trafić w niego a rudowłosą, musiał być asertywny.
- Rozwodzisz się z Violettą i już sprowadzasz panienki do domu?! - Syknął wściekły.
- To nie Twój interes to po pierwsze a po drugie Camila przyszła do Ciebie, nie do mnie - Odparł spokojnie odsuwając się od dziewczyny tak aby była widoczna.
- Nie chce jej widzieć, niech się stąd wynosi - Odparł obojętnie ściągając swoją skórzaną kurtkę i rzucił ją niedbale na sofę. Camila spojrzała na zrezygnowanego Leóna i poruszyła ramionami ruszając do wyjścia.
- Nie, zostań! - Krzyknął starszy z nich - To mój dom i ja mówię kto kiedy wychodzi jasne idioto?- Zwrócił się do Sebastiana. Chwycił panienkę Torres za rękę i posadził na ogromnej sofie, Sebe natomiast trącił za sweter i rzucił obok Camili. - Będziecie gadać, a jeśli usłyszę, że powiesz jej coś nie miłego to cie kretynie wypatroszę jasne? - Spytał zadowolony uspokajając sytuację wyciągając ręce do przodu. Wyglądał zabawnie z rozwaloną grzywką i przejętą twarzą, Camila nawet pusciła lekki uśmiech w stronę swojego towarzysza, jednak on kompletnie ją olał i usadowił się wygodniej w sofie.
- To... macie piękny dom - Zaczęła po kilkuminutowej ciszy. Wiedziała po co tutaj jest, ale nie mogła mu tak po prostu powiedzieć "Jestem tuta, ponieważ Twój brat się o Ciebie martwi i chce żebym Cię zmieniła jasne?" 
- Daruj sobie, powiedziałem już, że nie chce z Tobą rozmawiać, jesteś taka mądra a prostego zdania nie potrafisz zrozumieć? a dom nie jest mój, ten idiota dobitnie Ci wyjaśnił, że należy do niego - Odpowiedział w ogóle nie patrząc na dziewczynę.
- Okej, ale mimo to jest piękny - Stwierdziła próbując nie doprowadzić do kłótni, co nie świadczy o tym, że strasznie irytuje ją jego zachowanie, no bo jak można być tak nadąsanym i zakochanym w sobie dupkiem.
- Zdaje się, że León już sobie poszedł, Ty też możesz iść - Odparł wstając z kanapy.
- Chcę z Tobą porozmawiać, zależy mi na tej rozmowie - Odpowiedziała stając naprzeciw niego.
- Po co? powiedz po jaką cholere Ci rozmowa ze mną?! Masz swoje idealne życie, wracaj do niego - Wrzasnął wkurzony spierając ręce na biodrach. Przynajmniej do niej mówił i patrzył.
- Chcę Ci pomóc, ponadto mój ojciec kazał Ci przekazać, że możesz już jutro wrócić.
- Nie chcę Twojej pomocy i nie zamierzam wracać, zostaje tutaj, rzucam studia - Odparł stanowczo. Camile wryło. Czy właśnie dobrze usłyszała? rzuca studia, przecież miała mu pomóc.
- Ale Twój brat... - Zaczęła.
- Nie interesuje mnie on, jeśli będzie trzeba będe spał na ulicy. Wynoś się już, nie mam ochoty z nikim gadać, a tym bardziej z Tobą! - Krzyknął i odwrócił się do niej plecami.
Koniec, nie będzie zgrywać miłej Camili, nie może pozwolić, żeby jakiś idiota nią pomiatał i obrażał, okazuje mu swoją dobrą wolę i chcę pomóc a ten  tak się jej odwdzięcza?!
- Słuchaj no panie postradałem wszystkie rozumy, przyjeżdżam tutaj, ofiaruję Ci pomoc i chcę dla Ciebie dobrze, a Ty jedyne co potrafisz to powiedzieć mi, że mam się wynosić?! - Szarpnęła go za ramię i wbijając palec w jego twardy jak kamień tors mówiła wszystko to co chciała powiedzieć. - Jesteś dupkiem i León miał rację, jesteś idiotą, bo nie doceniasz tego co się dla Ciebie robi. Żegnaj - Dodała i trzasnęła drzwiami zostawiając go samego. Wściekły i rozjuszony rzucił krzesłem prosto w blat kuchenny, miał dość, dość życia i tego, że odtrąca ludzi, którym na nim zależy.




Usiadł w kawiarni, w tej gdzie zawsze z Violettą siadali, tutaj odbywały się ich pierwsze randki, tutaj był ich pierwszy pocałunek i kolejne następne, tutaj oskarżyła go o zdradę i tutaj się rozstali. Może ni do końca to miejsce było dla nich szczęśliwe, ale wszystko sprowadzało się do niego, może los da im szanse i w końcu tutaj zakończą swoją kłótnię o nic?
- Gdzie mam podpisać - Odparła obojętnie zakładając torebkę na oparcie krzesła i chwytając długopis do ręki, Chciała mieć to z głowy, nie chciała przedłużać, León ją zranił, nienawidziła go albo raczej nienawidziła tego, że im dłużej z nim przebywa tym bardziej go kocha.
- Tak, cześć kochanie, co u Ciebie? Ja również się cieszę że Cię widzę - Zmrużył i świdrował ją wzrokiem od góry do dołu. - Dopóki mieszkałaś ze mną miałaś jakieś maniery, ten Dino, źle na Ciebie działa - Prychnął obojętnie, a tak naprawdę zżerało go z zazdrości, ale całą drogę do Centrum handlowego obmyślał swoją taktykę aby nie wyjść na zakochanego po uszy barana, którym i tak jest, według teorii Sebastiana.
- Diego, celowo przekręcasz jego imię, dobrze wiesz jak się nazywa i nic Ci do moich manier. Nie przyszłam z Tobą poplotkować - Odpowiedziała sucho nachylając się do przodu.
- Dino czy Diego co za różnica? i tak jest idiotą.
- Możemy przejść do konkretów, chcę podpisać te papiery i wrócić do swojego życia - Nie zareagowała na jego poprzednie słowa, postanowiła nie wywoływać kolejnych kłótni, chciała mieć wszystko z głowy choć w głębi duszy nigdy nie chciała podpisywać czegoś co miało by ją odsunąć od Leóna raz na zawsze.
- Przecież ja jestem Twoim życiem Violetto, nie ten pajac i dopóki nie podpiszemy dokumentów  jestem Twoim mężem, a Ty moją żoną i tak będziemy się zachowywać - Odparł dumnie chwytając ją za jej skromną dłoń, jego dłoń była znacznie większa od jej, cieszył go ten fakt, mógł schronić ją swoją dłonią i nigdy nie wypuścić.
- Nie zaczynaj znowu, proszę, daj mi te dokumenty. O dziwo nie krzyczała na niego, nie zabrała ręki, a mogła. Była nadzieja, nie mógł tego zniszczyć. 
- Nie mam tych dokumentów - Odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie to, żeby celowo ich nie zabrał, po prostu razem z Federico uznali, że zyskają jeszcze na czasie i może sama do niego wróci i obejdzie się bez "rozprawy na niby"  po za tym bardzo chciał się z nią spotkać.
- Chyba sobie żartujesz?! - Podniosła ton, będzie źle. 
- A czy ja wyglądam jakbym żartował? Chcę spędzić z Tobą trochę czasu, mam prawo i nie wymagam zbyt dużo, zrozum to w końcu! - Teraz to on podniósł ton. Czy ona w końcu zrozumie jak bardzo mu bez niej źle? jak bardzo tęskni za zasypianiem przy jej boku i w końcu jak bardzo tęskni za jej osobą, bez niej się rozpada, każdego dnia odpada od niego tryliardowa cząsteczka.
- Nie nie masz prawa, mam nowe życie, jestem szczęśliwa León - Odpowiedziała, nie patrzyła na niego, nie była w stanie znieść bólu który malował się w jego oczach, zresztą to nie prawda, nie mogła powiedzieć mu, że nie jest szczęśliwa, kocha Diego, ale jak przyjaciela, kumpla, tak naprawdę nie wie czemu nie może go kochać jako mężczyzny, ma wszystko, uśmiech, dobre serce no i jest przystojny, ale ma jedną wadę... Nie jest Leónem.
- Kłamiesz Violu, może teraz nie spędzamy ze sobą czasu, ale znam Cię lepiej niż ktokolwiek. Podszedł do niej robiąc małe, ale płynne kroki. Był tak bliski temu aby objąć swoje szczęście i nigdy go nie wypuścić.
- Kiedy mogę przyjść i podpisać dokumenty? - Zmieniła temat wciąż nie patrząc na niego, utkwiła wzrok w drewnianej podłodze, jej mogła kłamać, nie była dla niej ważna.
- Federico przygotuje je jutro, przyjdź w przyszłym tygodniu - Skłamał, już dawno były gotowe, ale wciąż miał nadzieję, a dopóki ją miał, miał Violette.
- To ja już pójdę - Odpowiedziała unosząc wzrok i chwytając za torebkę.
Była taka piękna.
- Zaczekaj, pójdę z Tobą, obydwoje mamy w tamtą stronę - Wskazał na wprost dokładnie przyglądając się jej twarzy, widział, że się waha, ale to dobrze, przynajmniej nie był jej obojętny, tego by nie zniósł.
- Nie wiem czy to dobry pomysł -Przeciągła, spojrzała na niego, na jego zielone oczy i przepadła, musiała sie zgodzić, w końcu nie proponuje jej skoku z mostu a zwykłe towarzystwo. - Zgoda, możesz pójść ze mną.





- Czemu ciągle za mną idziesz?! - Krzyknęła, wciąż idąc przed siebie mijając zakochane pary, przyjaciół lub po prostu samotnych przechodniów, którzy spacerowali po pięknym Centrum.
- Chyba nie myślałaś, że pozwolę Ci się mnie zbyć po raz kolejny - Prychnął dotrzymując jej kroku. Tak naprawdę był silniejszy i wyższy w każdej chwili mógł po prostu przyspieszyć tempo wziąć ją na ramiona, wynieść ze sklepu, rzucić do samochodu, zakneblować i sprawić, żeby poszła z nim na kolacje, ale wtedy nie oparł by sie pokusie kochania się z nią na tylnych siedzeniach samochodu a to by go zgubiło do reszty. W sumie to nawet taki plan przypadł mu do gustu, ale uznał, że jeszcze na to nie czas, sama dobrowolnie przyjdzie i będzie go o to prosić.
- Jesteś niemożliwy wiesz? - Przystanęła odwracając się do niego twarzą. Jej koszulka wciąż była mokra, a włosy lekko wilgotne.
- Bo chciałem spędzić z Tobą dzień?! To ty jesteś niemożliwa!
- Słuchaj, ja naprawdę nie jestem zainteresowana spędzaniem z Tobą czasu i tak już pewnie mam kłopoty, jeśli wywalili mnie z pracy to Ty poniesiesz za to winę.
- Z miłą chęcią, roznoszenie jedzenia i taniec nie jest dla Ciebie, jesteś warta o wiele więcej, z miłą chęcią Cię zatrudnię - Odparł ilustrując ją od góry do dołu. Czuł jak się rumieni, robił to dzisiaj już z pięć razy ale nigdy mu się ten widok nie znudzi. 
- Nie dziękuję, dzisiaj kończy sie nasza znajomość, nie chce mieć z Panem nic wspólnego! - Wypaliła próbując się od niego oddalić, zwiększyć między nimi przestań, cokolwiek by nie czuć się przy nim na tak skrępowaną i tak była wdzięczna losowi, że nie dowiedział się o tym co tak naprawdę robi po godzinach, pewnie umarła by ze wstydu a on by ją wyśmiał. Mimo iż nie chciała wiecej się z nim widzieć, z czym oczywiście jej ciało i serce się nie zgadzało, wolała aby miał o niej dobre zdanie.
- Chciałem po dobroci, ale widocznie muszę użyć siły - Chwycił ją za biodra przerzucając ją sobie przez ramiona i nie zważając na jej prośby, groźby, krzyki i drapanie po plecach ruszał prosto na parking. Mimo iż strasznie go wkurzyła to czuł się jakby wygrał w loterii, dotykał jej zgrabnych pośladków i co najlepsze nie z tego powodu była na niego wściekła co i tak za pewne później wyjdzie, mimo to, tej chwili nie oddał by za nic.
- Ludmila?!, Federico?! - Krzyknęli wraz Violetta i León, którzy zbliżali się do parkingu. Jak na odstrzał włoch odwrócił się prosto do małżonków i chwycił Ludmilę tak że trzymał jej ciało w swoich dłoniach, co spowodowało kontakt wzrokowy z zdezorientowanym państwem Verdas.



________________________________________________________________
Wybaczcie, że tak późno i wybaczcie, że tak słabo.
Dziękuję za wszystko.
Maja.














10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cześć, słońce. Wróciłam na drugi dzień, chcę usłyszeć brawa!
      Tak smutasz coś ostatnio :c Uśmiechnij się, Mleczyku! Jesteśmy z Tobą!
      Tak kocham Twoje pisanie. Nigdy nie komentowałam, jestem okropna. Ale czytałam potajemnie, taki ninja, rozumiesz :D
      Masz taki uroczy styl, lekki, płynny. Tak przyjemnie mi się to czyta! <3
      Nie mogę pogodzić się z końcem. Chcę więcej, więcej, więcej! Mas, Mas, MAS!
      Boli mnie seperacja Leónetty :c Przecież oni są tacy słit, kochani i wgl :c Jaka seperacja? Miłooooość ♥
      Ale totalnie zwaliłaś mnie z krzesła przy Federico. Taki spragniony doznań w aucie, co? Trzymajcie mnie, upadam.
      Pięknie to wszystko opisujesz, noo :c
      Raz nawet czytając jeden z Twoich rozdziałów nagle wszystko się wyciszyło, a mi tak niezwykle delikatnie czytało się, że aż sama byłam pełna podziwu.
      Jak to działa na mnie? :o Nieistotne.
      Pisz dalej, Maju. Uwielbiam to. Muszę też się w końcu wziąć w garść i zacząć pisać jak należy, bo to co teraz.. Jakbym była na odwyku, ugh.
      Co? :D
      Coś nie potrafię Ci nic sensownego napisać. Jejku, no przepraszam Cię!
      Postaram się ogarnąć przy szóstce. Teraz coś mi odwala xd
      Kocham mocnoo,
      Juleczka <3

      Usuń
  2. Idealny <3
    Dokończysz tego starego one shota ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mlecz <3
    Wrócę do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mleczu, kochany.

      Nawet, nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że został tutaj dodany rozdział. Sprawiłaś mi nim ogromną radość. Nie będę ukrywała, że to jest do tej pory jedyne Twoje opowiadanie, które w pełnym stopniu zastąpiło mi pustkę po Fov i Fui la nina. Do tych dwóch historii, mam największy sentyment i tak już pozostanie. Maja, nie będę ukrywała, że zdarzają Ci się jeszcze błędy. Czasami piszesz zbyt długie zdania i raz jest u ciebie w pierwszej osobie, a raz w drugiej.Proszę Cię jednak, byś się tym zbytnio nie przejmowała i nadal pisała. Jeśli sprawia Ci to radość, a wiem, że tak jest. Pisanie, to cząstka Ciebie, taka prawda. Jeśli będziesz pisała jeszcze więcej, to uwierz mi, że Twój styl będzie się poprawiał i stanie się o wiele, wiele lepszy. Nie wiem, może znajdź kogoś, kto by Ci pomagała w poprawianiu rozdziałów. Może warto o tym pomyśleć? Na pewno zrobiłaś postęp. To, jak pisałaś na Fov, a jak piszesz tutaj, to niebo, a ziemia. I z ręką na sercu, mogę Ci powiedzieć, że bije ci za to brawa.
      Co do historii. Jest naprawdę, ciekawa, jak dla mnie nawet bardzo. Nie jarają mnie opowiadania, gdzie Leon tworzony jest na postać Greya, powiem więcej wymiotować mi się gdzie, gdy czytam takie głupoty. Najgorsze jest to, że te opowiadania mają po 70 komentarzy, ale cóż widocznie ja się nie znam. Lubię, gdy w opowiadaniu są pokazane problemy, bo każdy je ma. U Ciebie tak jest właśnie, to tego szczypta, Twojego genialnego humoru i jest pięknie *.* Uwielbiam poczucie humoru, które umieszczasz u siebie w opowiadaniach. Jest to genialne *.*
      Leon, Violetta i Leon. Leon i Violetta. Mam nadzieję, że się jakoś dogadają. Kurcze, przecież oni sie kochają. Bardzo mnie ciekawi, jak tak naprawdę wyglądała ta cała sprawą z tą Aną(dobrze pamiętam?) Przyszła, powiedziała, że Leon ją przeleciał i Viola tak po prostu uwierzyła? Naprawdę, nie potrafię pojąć, czemu nie uwierzyła człowiekowi, którego kocha. Tylko jakiejś głupiej deperadce, która chce odebrać jej szczęście - niestety udało się. Dobrze, że w chwili obecnej nie mają jakiegoś Maleństwa, bo nie dość, że cierpią oni, to jeszcze cierpiałoby dziecko. Kurde, niech oni się jakoś dogadają. Niech do główki Violi dotrze, że Leon jej by nigdy nie zdradził. A Leo, niech nadal walczy o miłość swojego życia.
      Luśka i Fede, jak ogień i woda, a zarazem ogień i ogień. Ah, Fede nie ma łatwo, do tego ma żonę, za którą nie przepadam. Ma żonę, ale ugania się za inną. Ale co zrobić, kiedy żyje z kimś, kogo nie kocha? Po cholerę brał ten ślub, skoro nic do tej panny nie czuł. I weź tu pojmij faceta. W sumie ma podobny problem jak Leo, kobieta na której mu zależyma go głęboko, ale to głęboko w poważaniu. Może, jakaś terapia dla tych obu panów? Ale kurde, uwielbiam ich, jako przyjaciół. I w serialu i u Ciebie *.* I z jednym Fede ma rację; Lu jest zbyt wartościowa, aby pracować w takim miejscu. nie wiem, może Violka jej załatwi jakąś pracę u siebie, albo Fede u siebie l Leona? Trzeba pomóc naszej zagubionej blondynce :)
      i na deser Semi, jakże ogniste połączenie. Dwa wybuchowe temeperamenty. Ciekawe, czy naszej Rudej, uda się utemperować Sebę, bo brat nie potrafi przyprowadzić go do prządku. Oj Ruda, działaj, działaj! Masz takie piękne, włosy, wykorzystaj to.
      Ale jednego nie wiem( a może nie doczytałam?) O co chodzi z mamą Verdasów, czemu Seba jej nienawidzi, a Leon traktuje z szacunkiem? O co to może chodzić?
      Maja, pisz mi tutaj kolejny rozdział?
      Składam zamówienie, aby w6 była; Leonetta, nie wiem może ukazanie, że byli kiedyś naprawdę szczęśliwi. Ciekawe, czy planowali dzieci xD Oczywiście Femiłkę, niech Fede nadal walczy o Lusię, niech jej pokaże, jak to jest kokietować i czarować kobietę. I na litość boską, niech ktoś przemówi Violce do łba! Nie wiem, niech wpadnie pod samochód, a może wtedy zacznie myśleć? xD
      Takie oto moje zamówienie xD
      Całuję Cię, Mleczu <3

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Hah XD
      Leje z Federico XD
      Najlepszy fragment:
      Jak mówił o wrzuceniu ja do samochodu XD
      Wspaniały rozdział ^_^ Czekam na next ;)
      Wpadniesz do mnie ? (Wybacz kochana spam :* ) http://przedmiloscianieuciekniesz.blogspot.com/?m=1
      ~Omcia~

      Usuń
  5. Nie jestem dobra w pisaniu długich komentarzy, ale spróbuję to uczynić.

    Bardzo spodobał mi się fragment Camili i Seby. Ale zastanawia mnie - on udaję, że jej nie nawidzi? Jestem w 100 % pewna, że będą razem .Hah, Martynka zawsze pewna xd . Lubię ich bardzo jako parę, ale niestety jest mało blogów, w których występują razem. Niech on lepiej ruszy dupsko i za nią wybiegnie, zamiast rzucać krzesłami. ;)
    Leónku... Dobrze, bardzo dobrze robisz. Odzyskaj ją! Nie pozwól, aby Diegito ci ją ukradł. ( Lubię Diego, bardziej niż Leónka, ale to szczegół.) Nie przepadam za Violettą w serialu i w żadnym opowiadaniu. Zawsze tylko ktoś jest czemuś winien, każdy ją rani. Ona nikogo nie zraniła, tylko wszyscy ją. Och - Biedna Violetta!
    Ludmiła i Federico, jakże wspaniałe połączenie. Oni tak słodko razem wyglądają. Magicznie się o nich czyta. Hahhha jakie porównane. Ciekawe jak się wytłumaczę Leonettcie . Hah.

    Pozdrawiam , Martynka ;**

    OdpowiedzUsuń

Chat~!~

Obserwatorzy