wtorek, 23 września 2014

Rozdział 3 - Burza skrywanych uczuć.

Rozdział 3

Dla moich czytelników, kochani, dziękuję ;* ;3



" Ven, besame sin miedo, con el corazón "



Violetta wparowała do pokoju Ludmily, który tak naprawdę był jej od niedawna, blondynka zamieszkała u przyjaciółki gdy komornik wywalił ją z jej małego mieszkanka. Brunetka tak naprawdę nie zastanawiała się nad tym, że może powinna zapukać, albo chociaż z samej kultury i grzeczności zapytać czy może wejść, była zbyt zdenerwowana, więc po prostu weszła sobie do jej własności.
- Mogę wiedzieć gdzie się podziewałaś cały wieczór? - Stanęła tuż na środku pokoju, Ludmila suszyła właśnie włosy ręcznikiem, nie odwracając się do Castillo. 
- Nic ciekawego - Nie chciała skłamać ani również powiedzieć prawdy, Violetta by ją zabiła gdyby się dowiedziała co właśnie zrobiła.
- Tyle masz mi do powiedzenia? - Skrzyżowała ręce na piersi - Patrz na mnie jak do ciebie mówię - Podniosła ton.
- Nic się nie wydarzyło więc co mam ci opowiedzieć? - Zrobiła z ręcznika tak zwany turban i okręciła nim włosy. Odwróciła się w stronę przyjaciółki i modliła się aby dała jej spokój, chciała jej o tym powiedzieć ale nie teraz, sama musiała to przemyśleć, sama zastanowić się nad tym co się wydarzyło, nie umiała tego wytłumaczyć sobie a co dopiero Violettcie.
- A więc tak stawiasz sprawę? Okej - Odparła zakładając ręce na piersi i rozsiadając się na kanapie, zrobiła twardą minę i zacisnęła zęby.
- Chciałabym się przebrać, możesz wyjść? - Spojrzała na nią wyczekującym wzrokiem.
- Nie wyjdę stąd dopóki mi nie powiesz gdzie byłaś, co robiłaś i z kim - Postawiła na swoim, nie dała sobie przegadać. Violetta była jedną z najbardziej upartych osób, nie odpuszczała nigdy nie dawała za wygraną.
- To w takim razie sobie tu posiedzisz jeszcze bo ja nie mam się z czego tłumaczyć - Blondynka również nie dawała za wygraną, nie mogła pozwolić aby czegoś się domyśliła, przynajmniej na razie.
- Ludmila! - Krzyknęła i usiadła obok przyjaciółki - Wiesz, że się martwiłam i dalej się martwię, nie ukrywaj przede mną niczego - Poprosiła i objęła ją ramieniem.
Powiedzieć prawdę czy skłamać?
Odetchnęła głośno i zaczęła mówić.
- I wtedy skręciłam w inną uliczkę - Dokończyła. Postanowiła jednak skłamać, bała się jej tego powiedzieć, czuła się jakby była jej córką i właśnie miała jej wyznać, że przespała się z mężczyzną którego imienia nawet nie zna.
- Czyli co? zgubiłaś się? I dlatego nie chciałaś mi powiedzieć? przecież to nic strasznego - Odparła wierząc przyjaciółce, ufała jej, nigdy się nie okłamywały więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
- Mówiłam ci, że nic sie nie wydarzyło - Uśmiechnęła się blado.
- Ale następnym razem od razu mi mów albo dzwoń, nie ukrywaj takich rzeczy, bo naprawdę mogło ci się coś stać - Upomniała ją wtulając się do niej.
Obie bardzo się kochały i martwiły o siebie, zastępowały sobie jakby rodzicielską miłość, były dobrymi kompanami, wspaniałą rodziną i przede wszystkim jedną duszą.


- Dowiem się, na co mam nie pozwolić Federico czy będziecie tak stać jak słupy? - Odparła zdenerwowana przekładając skórzaną torebkę z jednej ręki do drugiej. Pierwszy ocknął się León, który starał się ułożyć wianuszek mądrych słów, wycofał się jednak i udał, że bierze łyk czystej wody.
- Tak, wybacz, że nie odbierałem, ale wiesz, dopiero wstaliśmy, ostro zabalowaliśmy, wiesz jak to jest - Zaczął lekko podenerwowany Włoch ale i wiarygodny, zresztą był pewien, że jego małżonka jeśli poprą go jego towarzysze uwierzy w całą historyjkę.
- Męska impreza - Dodał León zabawnie poruszając rękami i wydawał różne dziwne dźwięki. Brunetka popatrzyła na nich pytająco po czym znów swój wzrok skierowała na męża.
- To, czemu cie nie było całą noc wyjaśnisz w domu, teraz chce wiedzieć na co mam nie pozwolić - Twardo upierała się na swoim. Najbardziej rozbawioną tą sytuacją był Sebastian, który zakrył usta dłonią aby nie było widać jego rozbawienia, które wywołała owa scenka.
- No Sebastian na co ma mi nie pozwolić moja ukochana? - Skierował wzrok na młodszego Verdasa z ironicznym  i lekko skrępowanym uśmiechem, grał na czas, to było oczywiste, nie był przygotowany, żaden z nich nie był gotów na taką wersję wydarzeń.
- Federico chciał ci zrobić niespodziankę, wyjazd na Karaiby pod koniec tygodnia, wiesz mocne wrażenia, tylko wy we dwoje, plaża, drinki, słońce, piękne morze - Wymieniał gestykulując rękoma. Pasquarelli założył ręce na biodra i wpatrywał się w niego z zdziwieniem i lekkim grymasem, nie chciał wyjeżdżać z Chiarą na żadne wakacje.
- Tak, ale wtedy pomyśleliśmy, że przecież masz dużo pracy i nie możesz się wyrwać - Przerwał mu León i zrobił smutną minę co rozbawiło przyjaciela, przyjął jednak wersje jego słów i potwierdzając skinięciem głowy również przybrał smutny wyraz twarzy.
- Kochanie - Rzuciła się mu na szyję spychając przy tym Leóna. - Chciałeś mnie wziąć na wakacje? - Spytała nie dowierzając.
- Tak, oczywiście - Przytaknął jej mrożąc wzrokiem Sebastiana, ten jednak wystawił ręce w obronnym geście - Sam w to nie wierze - dodał ciszej, tak aby nie słyszała.
- Będę musiała jednak cię zasmucić, ale nie dam rady, podpisałam nowe kontrakty i przez kolejne dwa miesiące nie dam rady się wyrwać - Posmutniała gładząc go po policzku. - Ale potem na pewno znajdę dla Ciebie czas - Ucałowała go prosto w usta, na co León odwrócił wzrok w drugą stronę, śmieszyła go powoli ta sytuacja i nie chciał wybuchnąć im śmiechem prosto w twarz.
- Cudownie, już nie mogę się doczekać - Odparł mróżąc oczy a usta uformował w wąską kreskę.
- Będę musiała lecieć do firmy, widzimy się wieczorem - Ucałowała go w policzek i radosnym krokiem opuściła rezydencje Verdasów. W pokoju zapanowała cisza, nikt nic nie mówił, patrzyli po sobie przysłuchując się czy na pewno wyszła i znów ich nie obserwuje.
- Ani słowa - Syknął grożąc palcem braciom Verdas, którzy zasiedli na sofie wygodnie się w niej układając.
- Sądzę, że należą mi się podziękowania - Dopomniał się Sebastian czując się pominięty.
- Tak, dziękuję ci za zaplanowanie wakacji życia z moją ukochaną żoną, którą kocham najbardziej pod słońcem - Wykrzywił twarz i rzucił w niego puchatą poduszką.
- Spoko, nie ma sprawy, wyślecie mi kartkę czy coś, zrekompensuje sie to - Odparł spokojnym głosem a za chwilę obaj z Leónem wybuchli nie kontrolowanym śmiechem.
- Ile wy macie lat? Pięć? Rusz dupę León, twoje poczucie punktualności może być dzisiaj nie co zachwiane jeśli nie wyjdziemy stąd za jakieś dwadzieścia minut - Odpowiedział spoglądając na zegarek, który i tak już wskazywał godzinne spóźnienie.
- Dobra, ale co poradzę, że tak bardzo rozbawiła mnie wasza scenka, musicie do mnie wpadać częściej - Wstał i pchnął nogi brata, które po raz kolejny znajdowały się na stoliku.
- Ciekawe czy Violette też rozbawi historia z przed kilku miesięcy z twojego wypadu do Klubu - Odegrał się mu ściągając z siebie szary T-shirt.
- Zapomnijmy o tym, nic nie było - Zmienił temat i spoważniał. - Ruszaj się - Rozkazał bratu i trącił go w ramię.
- Jest mi tu dobrze, nigdzie się nie wybieram - Skwitował przymykając oczy.
- Jesteś zabawny, myślałeś, że będziesz tu tak siedział i obijał cztery litery? serio Sebastian? a podobno jestem przewidywalnym człowiekiem - Oznajmił mu przypominając sobie słowa bruneta. - Wstawaj!
- Wspominano ci też, że jesteś mściwy? - Syknął mu kierując się w stronę pokoju, rzecz by można, że pokoju, który należał już do niego, bywał tam częściej niż w rodzinnym.
- Coś tam wspominałem mu z trzy razy - Wspomniał Federico i założył jedną z koszul Leóna.
- Zdecydowanie za mało - Stwierdził Seba i zniknął za drzwiami swojego pokoju.
- No już idźcie się stroić i przymknijcie te piękne buźki - Odparł urażony i lekko niedowartościowany Verdas zakładając grafitową marynarkę na siebie.

Trzej dobrze zbudowanych mężczyzn w eleganckich garniturach weszło do dużego budynku. Uśmiechnięci jak gdyby ich problemy nigdy nie istniały, bo o to chodzi aby pokazać się innym z jak najlepszej strony mimo iż jest źle i nie da się już zrobić nic by było chociaż trochę lepiej. Przywitali się na recepcji ze znajomymi po czym ruszyli do biura Verdasa.
- Zmieniło się tu trochę - Odpowiedział Seba rozglądając się po biurze brata bawiąc się małym gumowym rowerkiem, który zdobił stolik.
- Zostaw bo zepsujesz - Wyrwał mu z ręki zabawkę i odłożył na miejsce.
- Przecież to jest gumowe - Oznajmił mu jakby nie wiedział z czego jest wykonany.
- W twoich rękach nawet najmocniejsza stal może być narażona - Skwitował go i zasiadł do biurka. - Więc tak dzisiaj musimy przejrzeć te papiery - Wręczył je Włochowi i czekał na jego reakcję.
- Pani Lopez jednak się rozwodzi?- Spytał przeglądając dokładnie plik dokumentów.
- Tak, dzwoniła wczoraj, że jutro przyjedzie do Ciebie aby omówić szczegóły.
- Tylko nie mów, że powiedziałeś że będę? - Spojrzał na przyjaciela spod byka, ten uśmiechnął się lekko i poprawił się na fotelu. 
- Jesteś facetem, masz dwadzieścia sześć lat i boisz się kobiety? - Zaczął z rozbawieniem Sebastian po czym obaj spiorunowali go wzrokiem.
- Tak tylko, że ta pani, rozwodzi się tylko dlatego, że spodobał się jej nasz Federico - Wytłumaczył León obdarzając bruneta współczującym wzrokiem.
- Nadal mnie to śmieszy - Stwierdził poruszając ramionami.
- Bo jesteś gówniarz jeszcze i dużo o życiu nie wiesz - Podsumował go León. - A właśnie skocz do sekretarki na recepcję po wykaz klientów na przyszły tydzień, Argentyńczycy lubią się rozwodzić - Rozkazał mu - A i zrób jakąś dobrą kawę - Dokończył uśmiechając się szeroko na co ten będąc już przy drzwiach spiorunował go wzrokiem.
- Będzie z niego dobry obrońca - Stwierdził Federico odprowadzając Sebastiana wzrokiem. - Halo? słuchasz mnie? - Pomachał mu kartką przed oczyma, dopiero wtedy zareagował.
- Tak, zamyśliłem się, widziałem się wczoraj z Violettą - Zaczął wstając od biurka i kierując się w stronę okna.
- Była w Klubie? - Odparł zdziwiony - Myślałem, że nie chodzi w takie miejsca.
- Bo nie chodzi, nie była sama - Odparł przez zaciśnięte zęby przypominając sobie ją i Hiszpana.
Włoch spojrzał na niego zakładając ręce na piersi i wychylając głowę do przodu. Wyczekiwał odpowiedzi.
- Z tym kretynem Diego - Syknął opadając bezradnie na skórzaną blado brązową sofę.
- Z tym co to się do niej podwalał przez całe liceum? - Spytał przypominając sobie wydarzenia, które miały miejsce w szkole średniej.
- Właśnie z tym, a wiesz co jest najgorsze? - Pasquarelli skinął głową na znak, że może kontynuować - To, że nie przejmowała się ani trochę tym co sobie pomyśle, robiła to co chciała a on to wykorzystywał, jak sobie pomyśle, że do czegoś mogło dojść między nimi, to mnie w żołądku skręca - Odpowiedział wykrzywiając twarz i machając rękoma w okolicach brzucha.
- Może... - przeciągnął.
- Nie, to nie z głodu - Dokończył za niego - Serio, myślałem, że już wyrosłeś z tego okresu na którym znajduje się Sebastian.
- Chciałem, tylko powiedzieć, że jesteś zazdrosny, sami dobrze wiemy, że on nigdy z tego nie wyrośnie. A co do Violi... Musisz poczekać do tej niby rozprawy, wtedy na pewno wszystko sie ułoży - Pocieszył go klepiąc po ramieniu - Albo... - Przypomniało mu się - z tej bardziej pesymistycznej strony weźmiecie rozwód - Na jego szczęście stał oparty o biurko po przeciwnej stronie bo Verdas najchętniej by go udusił albo zabił wzrokiem.
- Wiesz, zastanawiam się czy nie potrzebują kogoś do sprzątania łazienek, idealnie byś się nadał - Dodał mrużąc oczy.
- No już, przecież żartowałem. Wierze w was i sam wiesz, że ja jestem po twojej stronie, nie jestem twoim wrogiem - Obronił się. - Gdzie ten Sebastian z tą kawą? expres go wciągnął? - Zerknął na drzwi i na zegarek.
- Raczej sekretarki przy wejściu - Stwierdził León łącząc się z recepcją. Rozmowa nie trwała długo, za ledwie kilka krótkich pojedyńczych zdań i zwięzłe, krótkie "Już idę". Rzucił słuchawką, założył marynarkę i ruszył pędem do drzwi.
- Serio wciągnęło go to expresso? - Zaśmiał się brunet.
- Nie czas na żarty, moja matka jest na dole, a Sebastian właśnie wspomina wspólne czasy - Rzucił oschle.
- Przecież on z nią nie rozmawiał od kilku dobrych lat - Przypomniał mu przyjaciel.
- Właśnie dlatego muszę tam iść, nie wróży to nic dobrego - Przekroczył próg i zbiegł po schodach.


- Sebastian, synku jak dobrze cie zobaczyć - krzyknęła uradowana kobieta i wysunęła ręce do przodu w geście objęcia, mężczyzna jednak odwrócił wzrok i udał, że nie wie kim jest.
- Chyba mnie pani z kimś pomyliła - Burknął nie przerywając rozmowy z sekretarką.
- Jestem twoją matką, wiem, że pamiętasz - Odparła skruszona.
- To akurat chciałbym zapomnieć - Syknął odwracając się prosto do niej. Zabolało ją to, jej oczy posmutniały, nie były takie wesołe w momencie gdy go ujrzały.
- Nie mów tak, proszę Cię - Wydukała z siebie starając się pogłaskać chłopaka po policzku, ten jednak zacisnął zęby aby nie ulec matczynej pieszczocie i przechylił głowę.
- Miałaś mnie w dupie, jesteś taka sama jak ojciec, Leóna tylko trochę obchodzę. Ale wiesz co ci powiem? Nigdy nie czułem się lepiej, nie potrzebuje cie - Dokończył oschle.
Emocje sięgnęły zenitu, twarz czterdziesto - kilku letniej kobiety pokryła się łzami a usta odmówiły posłuszeństwa.
- Mamo - Krzyknął starszy Verdas obejmując matkę - Czemu nie mówiłaś, że przyjedziesz? i chwila? czemu ty płaczesz? Sebastian! 
- Chciałam ci zrobić niespodziankę i liczyłam że spotkam twojego brata i w końcu z nim porozmawiam ale - załkała patrząc w stronę Sebastiana, który prychnął.
- Cholera Sebastian to nasza matka, co ty wyprawiasz? jak się zachowujesz?! - Wkurzony szturchnął go w ramię i zmroził wzrokiem.
- Może twoja, dla mnie jest obcą kobietą - Stwierdził nie patrząc w jej stronę.
- Jeszcze słowo a zrobię coś czego nie chciałem nigdy zrobić, opanuj się, bo nie ręczę za siebie - powiedział przez zaciśnięte zęby i wbił mu palec w tors.
- Nie, León zostaw go - Otarła mokrą twarz i starała się wydusić lekki uśmiech - Skoro on sobie tego życzy, nie będę mieszać mu w życiu.
- Mamo, ten gówniarz nie wie co mówi, on gada różne głupoty, nie bierz tego do siebie - Dodał pocieszającym tonem nie pozwalając dojść do słowa bratu, który chciał zakwestionować to zdanie.
- Nie, León, poczekam na Ciebie w biurze, wtedy porozmawiamy - Odparła z troską w głosie i udała się do gabinetu.
- Co ty do jasnej cholery odpierdalasz?! - Krzyknął zdenerwowany León starając się uciszać ton głosu, bo jednak wzbudzali sensacje.
- Nie chce mi sie z tobą gadać - Skwitował nie patrząc na niego.
- Ale mnie to nie obchodzi czy ci sie chce czy nie - Palcem przesunął jego policzek w swoją stronę. -  Musze teraz iść, ale jeszcze dziś ci obiecuje, że sobie porozmawiamy! - Ostrzegł go grożąc mu palcem i trącając w lewe ramię przechodząc do swojego gabinetu.


______________________________________________

Tak wiem, nie było długo, do tego porażka..
wybaczcie, nie wiem co sie dzieje ze mną, ale dziś mnie przemoczyło całą i wgl zimno jak na syberii;c
Miało byc wiecej w tym rozdziale, ale przesunęłam pewne rzeczy do 4.
Cóż w nastepnym na pewno rozmowa Leóna i Matki jak i Lajona i Seby, będzie rozruba? ;d
Coś z Fede, Chiarą jak i Lu będzie, może Camila i Seba? ohh okaże się :)
Dziękuję i Dobranoc ;)


7 komentarzy:

  1. Maju, wybacz, ale naprawdę nie mam siły na wypowiadanie się. Nadmiar nauki niebawem doprowadzi mnie do szału, jestem tego pewna. Uporałam się z komentowaniem dwóch blogów, przyszedł więc czas na twój. A jest on wyjątkowy, uwierz. Wszystko, co piszesz zawiera w sobie tak śladowe ilości czystej magi, że trudno jest to wyrazić zwykłymi słowami. Perfekcja? Idealizm? Nie. To za mało. Podobają mi się wątki, które wprowadziłaś do opowiadania. Są oryginalne, wyjątkowe - niczego nie powtarzasz. Em, złe sformułowanie - brak u ciebie plagiatu, co jest oczywiście na wielki plus. Podziwiam cię za samodzielność przygotowywanej pracy, która w tym wypadku, jest rozdziałami. Przepraszam, gadam bez sensu, ale naprawdę nie mam weny. Jesteś świetna, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Maju, kochanie, siostrzyczko ma najdroższa,

    Oto i przybyła Twoja siostra. Przepraszam, że dopiero teraz, ja zawsze jestem spóźniona. Szkoła mnie dobija, brak czasu daje się we znaki. Ale co zrobić. Ale tutaj, chociaż na chwilę, musiałam wpaść. Mówię (znaczy piszę, alee nie czepiajmy się szczegółow) na chwilę, bo zaraz muszę uciekać - jedziemy do rodziny w odwiedziny, sama rozumiesz. Dlatego choć ten komentarz będzie bardzo krótki i niesamowicie marny, pozbawiony sensu itd., i może lepiej nawet byłoby gdybym go nie pisała - jednak mimo wszystko to zrobię. Chociaż po to by zostawić po sobie jakikolwiek ślad, żebyś wiedziała, że przeczytałam. Choć tyle mogę dla Ciebie zrobić.

    I znowu doskonale, jak na dłoni widać jak wspaniała i głęboka przyjaźń łączy te dwie dziewczyny. Chodzi mi tutaj, oczywiście, o Ludmiłę i Violettę. Lu co prawda jej skłamała, ale zrobiła to ze strachu. Rzeczywiście po tej scenie odniosłam akie wrażenie jakby były nie tylko przyjaciółkami, ale też siostrami. Violetta, jak na starszą siostrę przystało, jest nieco bardziej odpowiedzialna i martwiła się o nią.
    Chlopaki wybrnęli z sytuacji, Chiara niczego się nie domyśla. Ach, ten Sebastian i jego pomysły. Choć jakby nie patrzeć - był bardzo przekonujący. Ja po prostu uwielbiam, z czego jak sądzę - doskonale zdajesz sobie sprawę, ich wspólne sceny. Mistrze moje. Nie mam na nich już słów. Ale wiedz, że czytanie o nich to sama przyjemność. Co do późniejszej rozmowy Federico-León, trzeba przyznać, że Włoch umie pocieszyć człowieka, nie ma co. (Patrz fragment o rozprawie. xD) Tak, ta druga opcja na pewno podniosła mojego Lajona na duchu, jestem tego pewna. xD
    I na koniec zastanawiająca mnie scena, która ukazuje w jak bardzo złych stosunkach są Sebastian i jego mama. Zresztą z tego, co wywnioskowałam - z jego tatą sytuacja ma się podobnie. Seba, biedny mój, czuje się niekochany, niedoceniany, zupełnie nieważny dla nich. Według niego jedynie Leóna obchodzi jego los. Dlaczego Sebastian tak uważa, nie mam pojęcia, gdyż we wskazanym fragmencie matka okazuje mu zainteresowanie. Sądzę więc, ze wiąże się to z przeszłością. I może właśnie to jest tym, co go zmieniło. Co sprawiło, że stał się taki.
    Choć ja dalej zostaje przy tym, że taki jaki jest teraz jest niemal idealny. <3 XD Ale serio, uwielbiam go u Ciebie.

    Wybacz, ale będę już kończyć. Co mogę jeszcze napisać? Weny, kochanie, duzo weny. Ja już czekam na kolejny.
    Kocham Cię bardzo i pozdrawiam ciepło.
    Twoja Tyśka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Maju to opowiadanie jest niezwykłe. Każdy wątek, pod każdym względem jest idealnie dopracowany. Uważam, że postacie są idealnie wykreowane, a każde ich uczucie, emocje opisujesz w taki sposób, że trafia do mojego wnętrza.Tworzysz tu niesamowitą atmosferę jaką bardzo sobie cenię. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy wcześniej nie znalazłam się na tak magicznym blogu... Naprawdę... Piszesz z taką lekkoscią, jesteś oryginalna, ty i twoje nieziemskie pomysły <3 Twoje opowiadanie jest inne niż wszystkie.... NIe umiem tego określić... xD Piękny rozdział <3

    http://magicalsleep.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgubiłam linka do bloga, ale już znalazłam, ma całe szczęście. Uwielbiam tego bloga :) Camila i Lu, moje gwiazdki ;) Bardzo się cieszę, że być może będzie tu Semi <3 Masz świetny styl pisania, na prawdę mi się podoba. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :>

    Pozdrawiam ^^
    Alexi

    OdpowiedzUsuń

Chat~!~

Obserwatorzy